Co może zablokować budowę centrum handlowego?
02-11-2014
Realizacja inwestycji obejmującej nieruchomość komercyjną wymaga dość drobiazgowego przygotowania projektu pod względem formalnoprawnym.
Pochylić się w tym miejscu wypada nad problemami ochrony środowiska, a właściwie nad organizacjami, które mają to środowisko w trakcie procesu inwestycyjnego chronić. Niestety, organizacje takie w ogromnej większości nie zajmują się w ogóle ochroną środowiska. Powołuje się je często wyłącznie po to, by poprzez blokowanie czyichś inwestycji osiągnąć korzyści majątkowe. I nie jest to wcale trudne- wystarczy znaleźć się na nieruchomości dewelopera jakiś rzadki kwiat lub żabę.
Niewątpliwie możliwość udziału organizacji ekologicznych w toku postępowania administracyjnego znajduje swoje źródło w górnolotnych intencjach ustawodawcy. Ustawodawca założył pryncypialnie, że w sprawach dotyczących ochrony środowiska stronami winny być również te organizacje społeczne, które ochronę środowiska zapisały sobie jako cel statutowy swojej działalności. Przepisy te nie określają jednak, jaką formę prowadzenia działalności powinny posiadać te organizacje oraz jaka ma być ich rola w procesie inwestycyjnym. W praktyce zatem już 3 osoby fizyczne mogą utworzyć tzw. „stowarzyszenie zwykłe” i wstąpić na prawach strony do postępowania administracyjnego obejmującego budowę centrum handlowego. Stowarzyszenia zwykłe nie podlega w praktyce żadnej kontroli, a rzeczywiste ich intencje w udziale w postępowaniu są bez znaczenia. By je założyć, wystarczy odręcznie sporządzić uproszczony regulamin oraz zarejestrować stowarzyszenie w urzędzie miasta.
Z prawdziwą farsą ustawodawczą mamy jednak do czynienia wówczas, gdy takie „stowarzyszenie” zainteresuje się realizowanym przez nas projektem centrum handlowego. Nagle na naszej działce znajduje się jakiś rzadki okaz kwiatu czy żaby. Oczywiście, nasze „stowarzyszenie” rzędem staje w ich obronie, pisząc przy okazji pisma do wszelkich zainteresowanych sprawą instytucji oraz skarżąc wszystkie możliwe wydane w sprawie decyzje. Z uwagi na formalny charakter postępowania administracyjnego prowadzi to w praktyce do zablokowania inwestycji.
Ciąg dalszy tej farsy ma miejsce wówczas, gdy członkowie „stowarzyszenia” przebąkują nieśmiało o pewnej kwocie pieniędzy, kontrakcie dla znajomej firmy etc., w zamian za który byliby skłonni odstąpić od protestu. Często zdarza się tak, że nasze „stowarzyszenie” inspirowane jest przez lokalną konkurencję i walczyć będzie z naszą inwestycją do ostatniej kropli krwi. Zdesperowany inwestor zgłasza wówczas sprawę do prokuratury, pisze pisma do UOKiK oraz grozi członkom stowarzyszenia pozwami o odszkodowanie. W branży nieruchomości komercyjnych czas to przecież pieniądz. Okazuje się jednak, że przyjmowanie pieniędzy lub innego rodzaju osobistych korzyści od dewelopera w zamian za odstąpienie od blokowania jego inwestycji nie stanowi przestępstwa wyłudzenia czy oszustwa (art. 286 Kodeksu karnego)!. Nie jest też czynem nieuczciwej konkurencji ani nie nadaje się do sądu cywilnego. Skoro przepisy prawa dają „stowarzyszeniu” możliwość składania w toku postępowania administracyjnego pism procesowych i środków zaskarżenia, rzeczą „stowarzyszenia” jest z nich korzystać.
Powyższe świadczy niewątpliwie o patologii, jaka w praktyce ma miejsce. Pod pozorem dążenia do ochrony rzadkich okazów przyrodniczych z członkostwa w stowarzyszeniu ekologicznym można uczynić sobie niezłe źródło dochodu kosztem zdeterminowanych oraz racjonalnie myślących deweloperów.
źródło:
http://retailnet.pl/2014/04/24/93358-causa-finita-co-moze-zablokowac-budowe-centrum-handlowego/